BUDZĄ SIĘ OCZY MOJE PRZED ŚWITANIEM
(o. Adalbertus - modlitewnik prywatny)
Św. Jan Chrzciciel Maria Vianney
patron kapłanów
wspomnienie liturgiczne - 4 sierpnia
Wspomnienie liturgiczne - po reformie kalendarza z 1969 roku obchodzone jest 4 sierpnia (wcześniej 9 i 8 sierpnia)
W imię † Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Kocham Cię, o mój Boże
i moim jedynym pragnieniem
jest kochać Cię aż do ostatniego
tchnienia mego życia.
Kocham Cię, o mój Boże,
nieskończenie dobry
i wolę umrzeć kochając Cię,
niż żyć bez miłości do Ciebie.
Kocham Cię, o Boże mój,
i pragnę nieba jedynie
dla szczęścia doskonałego
kochania Ciebie
Kocham Cię, o mój Boże,
I lękam się piekła jedynie dlatego,
że nie ma w nim tej słodkiej
pociechy kochania Ciebie.
O Boże mój,
jeśli mój język nie jest zdolny
mówić w każdej chwili,
iż Cię kocham,
chcę, aby moje serce
powtarzało Ci to
za każdym moim tchnieniem.
Ach! Uczyń mi tę łaskę
cierpienia z miłości do Ciebie
i kochania Cię w cierpieniu,
i spraw, bym oddał ducha
kochając Cię i czując, że Cię kocham.
Im bardziej jestem końca,
tym bardziej Cię błagam,
byś zwiększył i udoskonalił
moją miłość.
I tak niech się stanie.
Amen.
Święty Jan Maria Vianney od głęboko religijnej matki otrzymał przykład żywej wiary; nauczył się kochać Boga i modlić się. Już jako młodzieńca spotykano go, kiedy klęczał na modlitwie. Jego oczy były skierowane ku temu, co jest wieczne. Dlatego podjął decyzję, aby swoje życie poświęcić Bogu w szczególny sposób. Wbrew przeszkodom i trudnościom starał się zostać gorliwym kapłanem, a głęboka, żywa wiara wspierała go we wszystkich przeciwnościach.
Módlmy się: Wielki nasz patronie, Ty znasz pragnienia mojej duszy. I ja chciałbym służyć Bogu w stanie do jakiego mnie On powołuje mając świadomość, jak wiele od Niego otrzymałem darów. Tymczasem wiele moich myśli, słów i czynów nie służy mojemu uświęceniu i zbawieniu. Pomóż mi to zmienić.
Święty Kapłanie z Ars - mam ufność w Twoim wstawiennictwie u Pana... (teraz można wymienić prośbę).
Co byście powiedzieli o człowieku, który zajmuje się polem sąsiada, a swoje zostawia odłogiem? Tak właśnie postępujecie. Ciągle grzebiecie w sumieniach innych ludzi, a wasze własne zarastają chwastami. Kiedy śmierć po nas przyjdzie, jak bardzo będziemy żałować, że tyle czasu poświęciliśmy na zajmowanie się sprawami innych, a tak mało dbaliśmy o własne sumienie. Bowiem nie z postępków bliźniego będziemy rozliczani, lecz z własnych. Patrzmy lepiej we własne sumienie, tak jak się patrzy sobie na ręce, jeśli chce się sprawdzić, czy są czyste… Kiedy dziś wieczorem będziecie się kładli spać, wyobraźcie sobie, że leżycie w trumnie, z rękami złożonymi na krzyż, z oczyma zamkniętymi na wieki, przykryci śmiertelnym całunem. A potem powiedzcie sobie: czego bym pragnął w takiej chwili? Moja dusza zabrudzona jest tyloma grzechami, za które nie otrzymałem jeszcze przebaczenia. Czy tak chciałbym stanąć na sądzie Bożym? Czy w godzinie śmierci będę miał przy sobie spowiednika? Przecież gdybym umarł nagle, poszedłbym do piekła. Nie będę więc zwlekał, ale natychmiast zmienię swoje życie, żeby uzyskać utraconą przyjaźń Boga i prawo do nieba”.
Święty Jan Maria Vianney wiedział, jak ważnym było jego świadectwo życia - prawdziwego ewangelicznego postępowania. To nie piękne słowa przyciągały tysiące wiernych do jego konfesjonału (gdzie niekiedy w niewygodnym miejscu nawet po 16 godzin dziennie). Widziano jego dobre, święte życie, podczas gdy tylu księży żyło wygodnie i niejednokrotnie w grzechu. Ale przecież każdy chrześcijanin może budować swoje otoczenie lub gorszyć złym, grzesznym życiem jako kapłan, siostra zakonna, ojciec, matka, pracownik na tylu drogach Bożego powołania.
Módlmy się: Święty Kapłanie z Ars, mam ufność w twoją pomoc. Pomóż przemieniać moje życie, abym nikogo nie zgorszył. Pragnę szczerze dostrzegać grzechy, żałować za nie, a dobrymi uczynkami uświęcać ten świat.
,,O, przeklęty grzechu śmiertelny, jak mało cię ludzie znają, a jak często cię popełniają! Powodujesz straszne zniszczenia w naszej świętej wierze, jesteś katem dusz, źródłem potępienia, ohydą w oczach Nieba i spustoszeniem ziemi! Przeklęty, jesteś przyczyną naszych doczesnych i wiecznych nieszczęść, nieubłaganym katem jesteś samego Jezusa Chrystusa! Przeklęty grzechu, kto cię dobrze poznał, ten nigdy nie odważy się ciebie popełnić! Nikt z ludzi nie jest w stanie pojąć, jak wielkie zło tkwi w grzechu śmiertelnym.
Gdybym mógł otworzyć bramy piekielne i pokazać wam wszystkie ofiary tego grzechu, gdyby każdy z potępieńców przedstawił wam rozdzierające cierpienia, które musi ponosić przez całą wieczność, to może wówczas mielibyście pojęcie o tym, czym jest grzech. Cokolwiek bym wam nie powiedział o jego złu, zawsze będzie coś bardzo niejasnego i bardzo odległego od samej rzeczywistości grzechu… Cóż za straszna ślepota, kiedy marne stworzenie podnosi bunt przeciw swojemu Stwórcy, przeciw Temu, który w jednej chwili mógłby je unicestwić jednym aktem Swojej woli…
Grzech śmiertelny to odwrócenie się od Boga i niemądre oddalenie się stworzeniom. Odwrócenie się od Boga to przejaw jakiegoś wstrętu i oporu serca przeciw wszystkiemu, co łączy się z wiarą. Pogarda dla pokuty, dla umartwień, dla przekazywania miłości nieprzyjaciół. Grzech śmiertelny zaślepia i to do tego stopnia, że człowiek w stanie grzechu nie rozeznaje zła, którego się dopuszcza”.
Święty Jan Maria Vianney obficie korzystał z łask Jezusa obecnego w Eucharystii, pod postacią chleba w tabernakulum; przychodzącego w Eucharystii do jego duszy, jak i wspierającego tysiące pielgrzymów. Ale stanowczo odmawiał Komunii tym, którzy nie chcieli zmienić swego życia, nawrócić się. Hojnie ją udzielał ludziom dobrej woli, którzy pokornie wyznawali swoje grzechy.
Módlmy się: Święty Kapłanie z Ars - ty świadczyłeś, ile mocy otrzymuje każdy, kto dobrze korzysta ze Mszy św., przyjmuje Eucharystię i adoruje Najświętszy Sakrament. Dzięki temu byłeś pełen ewangelicznego zapału i gorliwości, a wolność od grzechu śmiertelnego przez Twoje rozgrzeszanie otwierało skarbiec Bożych darów.
Św. Kapłanie z Ars - mam ufność w Twoje wstawiennictwo. Szczególnie polecam nawrócenie... (tu wymienić osobę).
,,Święty Jan Chryzostom powiada, że grzechy chrześcijan są w szerszym znaczeniu świętokradztwami. Świętokradztwo w znaczeniu ścisłym to znieważenie rzeczy poświęconych Bogu, na przykład Kościołów, naczyń świętych, osób oddanych na służbę Bożą, Sakramentów Świętych. Ale w znaczeniu ogólnym każdy chrześcijanin jest świątynią Ducha Świętego. W Komunii Świętej przyjmuje on przecież do serca Ciało i Krew Chrystusa.
Tymczasem po grzechu ciężkim traci on łaskę, a z nią także ustępuje z duszy ludzkiej Bóg, bierze ją natomiast w posiadanie duch piekielny. Czy zatem nie jest to wielka profanacja i świętokradztwo? Zdarzają się ludzie głusi na wyrzuty sumienia; inni znów okazują się niemowami, kiedy przychodzi im oskarżać się za swoje grzechy. A jakie to straszne nieszczęście, kiedy ktoś ze wstydu albo strachu ukrywa grzech śmiertelny! Kłamie on wobec Jezusa Chrystusa, a wtedy lekarstwo i miłosierdzie, jakie Zbawiciel okazuje tu skruszonym grzesznikom, taki człowiek sam zamienia sobie w truciznę.
A przecież tak wielu ludzi przy spowiedzi dopuszcza się świętokradztwa! O, jak bardzo ślepi są grzesznicy, którzy wstydzą się albo też boją wyspowiadać się ze swoich upadków! Na co się przyda to ukrywanie, skoro kiedyś tajniki serc zostaną odsłonięte na oczach całego świata? Skutkiem świętokradzkiej spowiedzi okazuje się zaślepienie i zatwardziałość serca, które nie opuszczają człowieka aż do śmierci.
Źle spowiada się ten, kto nie chce naprawić wyrządzonej krzywdy, choć może to zrobić. Złe są też spowiedzi kobiety czy dziewczyny, która utrzymuje niebezpieczne stosunki i nie chce ich zerwać. Takie osoby najczęściej nie przyznają się do winy i podczas spowiedzi ukrywają swoje grzechy. Kto zataja grzechy, ten chce oszukać nie księdza - chce oszukać samego Boga, a to przecież jest rzeczą nieprawdopodobną!
Gdyby dziś, w tym kościele, Bóg zrzucił zasłonę z serc wszystkich, którzy tu są, to okazałoby się, że na wielu z tych serc wyryty jest wyrok potępienia zaciągnięty z powodu świętokradzkich Komunii. Bo wielu przystępuje do Stołu Pańskiego po złej spowiedzi, jako żer albo zataili swoje grzechy, albo nie mieli najmniejszego żalu i postanowienia poprawy.
Inni znów przystępują do Komunii w gniewie i z przywiązaniem do grzechów i w ten sposób znieważają Ciało i Krew Pana. Kiedy zbliża się do Stołu Pańskiego świętokradca, wydaje się jakby Zbawiciel mówił do niego, jak kiedyś do Judasza: „Po co tu idziesz, przyjacielu? Znakiem pokoju, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego. Zatrzymaj się, synu, zlituj się nade Mną”. Ale te błagania nie pomagają, tak jak nie skutkują też wyrzuty sumienia. Przeniewiercy pomimo wszystko mają czelność dopuszczać się tego straszliwego czynu! Mówi św. Paweł, że Żydzi nie ukrzyżowaliby Zbawiciela, gdyby Go znali.
A ty, przyjacielu, wiesz Kogo przyjmujesz, bo kapłan przed podawaniem Komunii Świętej mówi do ciebie: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”. On - Święty i Czysty! Jeżeli więc poczuwasz się do grzechu, nie podchodź, bo Bóg mógłby cię strzaskać piorunami Swojego gniewu, a twoją duszę wtrącić do piekła! Gdyby człowiek zadawał sobie sprawę, jak wielkim złem jest świętokradztwo, wolałby tysiąc razy umrzeć niż się go dopuścić, choćby tylko raz. Jest ono najstraszliwszą niewdzięcznością względem Boga - zatruwa serce i umartwia w grzeszniku duszę sprawiając, że staje się ona mieszkaniem i niewolnicą szatana. To straszne przestępstwo jest podobne do ostrego miecza, którym grzesznik zabija samego siebie, oddając się przy tym na łup piekła. Kochani! W jakim miejscu - gdzie? - Znajdzie się Jezu, skoro wasze oczy są powalone brudnymi, cudzołożnymi spojrzeniami, wasze ręce - haniebnymi dotknięciami, wasze usta i język - bezwstydnymi pocałunkami, skoro wasze serce jest czarne i potworne, podobne do zwęglonego drewna, które przez kilka tygodni leżało w ogniu?
Sprawdzajcie sami siebie, czy przypadkiem nie popełniliście kiedyś świętokradztwa! Jakże to straszny ból dla miłosiernego Boga, kiedy ludzie bezbożni znieważają Jego Przenajdroższe Ciało i Przenajświętszą Krew! Jak ciężka, jak surowa kara czeka chrześcijan, którzy dopuszczają się takiej zbrodni! Nie potrafię we właściwy sposób przedstawić wam tego, jak wielkim grzechem jest świętokradzka Komunia Święta! Zbawiciel świata raz jeden poniósł śmierć na ziemi, tymczasem ludzie przewrotni wciąż odnawiają tę Jego mękę przez niegodne przyjmowanie Go do swoich serc!”
Święty Jan Maria Vianney wiele cierpiał podczas ataków szatana, który chciał go zniechęcić do apostolskiej gorliwej pracy, wiele razy przez zmęczenie nakłaniał go do rezygnacji z wyczerpującego zadania pomagania wiernym w konfesjonale. Diabeł przez wiele lat zakłócał jego spokój, ale on wygrał tę bitwę opierając się na mocy Bożej. Ile razy chrześcijanin ma dobre chęci, ale ulega pokusom.
Módlmy się: Święty Kapłanie z Ars, potężny opiekunie, ty znasz zamiary skrzywdzenia dzieci Bożych. Szatan zachęca do odrzucania Najświętszych Sakramentów i nieskalanego życia. Lecz ty św. Janie przekonujesz mnie, jaka jest droga prawdy.
Święty Kapłanie z Ars - mam ufność w Twoim wstawiennictwie u Pana, że ochronisz mnie i moich bliźnich przed tak wielkimi pokusami szatana... (wymienić prośbę).
,,Przyczyna twoich upadków i twojego odrzucenia nie tkwi w złych przykładach, ani w złych okazjach, ani w słabości, ani w braku łaski. Zgubiłeś się, bo szedłeś za namiętnościami - zgubiłeś się, bo sam tego chciałeś. Kto pojmie zaślepienie bezbożnika, który zwierzęcą rozkosz stawia wyżej niż radość wieczną, jakiś drobiazg wyżej niż Królestwo niebieskie, obżarstwo wyżej niż ucztę Błogosławionych w mieście Bożym! Biedna duszo, sprzedadzą cię ludzie za bezcen: pijak za kieliszek trunku, skąpiec za garść siana, żarłok za suty półmisek, lubieżnik za ohydną rozkosz. Jak nisko cię cenią, jak strasznie cię lekceważą! Powiecie może: „Ale my tego nie chcemy… Niech nas Bóg broni od podobnych bluźnierstw!”
O, drogi Boże, do jak okropnej przepaści wiedzie człowieka grzech! Piękna wymówka! Potępieńcy, którzy się teraz palą w piekle, też nie mieli ochoty iść na potępienie. Ale czy są z tego powodu mniej winni? Nie. Bo wiedzieli dobrze, ze przez taki a taki czyn, albo przez takie a takie słowo dopuszczają się grzechu śmiertelnego.”
Święty Jan Maria Vianney z jednej strony był wrogiem najmniejszego grzechu, lecz z drugiej strony pełnym współczucia dla każdego grzesznika, który do niego przychodził prosząc o pomoc. Dlatego każdy z nas przychodzi do niego i dziś, klęka jakby u jego stop, przy jego konfesjonale, i błaga o wysłuchanie naszych grzechów i słabości. Wierzymy, ze on wysłuchuje skruszonego grzesznika, zwierzającego się ze słabości i żałosnych czynów.
Módlmy się: Święty Kapłanie z Ars, oddany spowiedniku, przekonaj i mnie dzisiaj jak straszny i zwodniczy jest grzech. Ukazałeś jak w pokusach unikać okazji do grzechu. Pragnę się tego od ciebie nauczyć, aby odejść od grzesznych przyzwyczajeń i unikać okazji do złego.
Święty Kapłanie z Ars - mam ufność w Twoim wstawiennictwie u Pana, modlę się także w intencji moich bliskich potrzebujących pomocy... (prośba).
,,Bo czym się zajmujecie, kiedy idziecie na spotkanie towarzyskie? Ludźmi, których tam spotykacie. I tutaj też: widzicie oczami na wszystkie strony, przyglądacie się ścianom, dekoracjom, witacie się ze znajomymi, rozmawiacie. Nie mówiąc już o złych pragnieniach i spojrzeniach. Dla grzesznika, który się nie chce zmienić, kościół jest, że tak powiem salą balową czy koncertową, nie domem Bożym! Żeby przynajmniej wasze myśli, kiedy jesteście w domu Bożym, były choćby tylko obojętne, a nie grzeszne! Podczas modlitwy po głowie człowieka snują się jego ukochane przedmioty i to im kłania się on jako swojemu ,,bogu”. W modlitwie czasami mówicie do Boga: „Oddaję Ci cześć i hołd; kocham Cię, Panie z całego serca”. Łudzisz się przyjacielu, ty wielbisz nie Boga, tylko swojego bożka. Twoim bożkiem jest ta młoda osoba, której oddałeś serce i którą bez przerwy zaprzątasz sobie umysł.
A twoim bogiem, kto jest, siostro? Czy nie ten młody człowiek, któremu starasz się przypodobać nawet w kościele - tu, gdzie powinnaś opłakiwać swoje grzechy i prosić Boga o przebaczenie? W czasie Mszy św. lub w czasie modlitwy przychodzi wam do głowy zazdrosna myśl albo chęć zemsty.
Jeśli kochacie dobrego Boga bardziej niż takie myśli, to szybko je odrzucicie. Ale jeżeli nie odpychacie ich od siebie, to okazujecie przez to, że wyżej cenicie takie myśli niż Boga, że są one godne tego, żeby królować w waszym sercu. Widzicie, więc, że podczas modlitwy oddajecie hołd nie prawdziwemu Bogu, ale swoim złym skłonnościom i namiętnościom.”
Święty Jan Maria Vianney był świadkiem jak można naśladować Jezusa: " Wzięli * go za anioła w śmiertelnym ciele". Pouczał innych, ale skromność i nieskazitelna czystość promieniowały ź jego postawy. Z entuzjazmem głosił kazania na temat pięknych cnót, które porównywał do aromatu kwitnącej winnicy. Powiadano o nim, ze "w jego spojrzeniu jaśniała czystość" a wierni dostrzegali to, gdy zwracał się ku tabernakulum oczyma zakochanego.
Módlmy się: Święty Proboszczu z Ars - błagam cię o pomoc w zachowaniu skromności i czystości w moim życiu. Dla Ciebie i dla mnie wzorem jest Niepokalana Maryja i św. Filomena. Wiem, ze Bóg przy ostatecznym sądzie zapyta i mnie o czystość mojego serca. Ty zaś obroń mnie w pokuszeniach i obdarz siłą pomocy innym.
Święty Kapłanie z Ars - mam ufność w Twoim wstawiennictwie u Pana... (wymienić prośbę).
,,Zatwardziały grzesznik, kiedy się modli nie ma zamiaru naigrawać się z Boga, a przecież się naigrawa, kiedy na przykład nie chce powstać z grzechu, a mówi: „Boże mój, kocham Cię”. Bo nie kocha Stwórcy, skoro kocha grzech. Taka modlitwa nie może być aktem pobożności; ona jest obłudą, a fałszem i obłudą nie można Bogu oddawać czci. Jest haniebną zniewagą, jeżeli na ustach ma się imię Jezusa Chrystusa, a jednocześnie się Go w sercu krzyżuje…
Niejeden zatwardziały grzesznik mówi na modlitwie: „Mój Boże, wierzę mocno, że jesteś tutaj obecny”.
Przyjacielu! Przed Bogiem drżą Święci Aniołowie, którzy nie ośmielają się podnieść ku Niemu oczu, więc zasłaniają skrzydłami swoją twarz, bo nie mogą znieść blasku Jego Majestatu! A ty, okryty grzechami, klękasz sobie na jedno kolano, a drugie trzymasz w powietrzu! A więc te słowa, które wychodzą ci z ust - że wierzysz w obecność Bożą - są czymś wstrętnym. Jesteś podobny do małpy, która naśladuje to, co widzi u innych.
Taka modlitwa to czysta kpina!
Grzesznicy, którzy w swoich nieprawościach śpią - którzy nie zamierzają porzucić swoich grzechów, a mimo to przychodzą się modlić - żyją tylko pozornie, bo dawno już poumierali. Modlitwa takiego grzesznika - grzesznika, który nie chce się poprawić - jest wedle Ducha Świętego obmierzła w oczach Pana. Jest czynnością śmieszną, pełną sprzeczności i kłamstwa. Jest zniewagą Boga.
Gdy zatwardziały grzesznik odmawia akt skruchy, zabawia się w kłamcę i zwykłego błazna. Niech sobie mówi: Boże, ty widzisz moje grzechy, ale patrz również na skruchę mojego serca! Gdzie ten twój żal, człowieku? Przechwalasz się tylko, ale skruchy w sobie nie masz. Mieli ją święci pustelnicy żyjący po lasach - ludzie, którzy w dzień i w nocy opłakiwali swoje grzechy. Gdybyśmy przeszli szczegółowo każdą modlitwę, którą odmawia taki grzesznik, dostrzeglibyśmy tam same fałsze i obłudę.
Zatwardziały grzesznik chodzi jeszcze wprawdzie na Mszę Świętą i odmawia jakieś modlitwy, ale nie robi tego w intencji podobania się Panu Bogu i zbawiania swojej duszy, ale wyłącznie z prostego zwyczaju i z rutyny, jakiej nabrał od młodości.
Pan Bóg dopuszcza zatwardziałego grzesznika i wydaje go na łup namiętności. Nic go już nie wzrusza - on wszystkim gardzi. Wie, że kiedy umrze w tym stanie, czeka go wieczne potępienie. Nie dba o to, kpi sobie z napomnień. Jak godny politowania jest stan tych nieszczęśliwych dusz!
Jak bardzo gorąco - z jakimi wręcz łzami! - powinniśmy się modlić o ich nawrócenie!”
Święty Jan Maria Vianney często spotykał ludzi, którzy powierzali mu swoje Życiowe problemy, ufając jego skutecznej modlitwie. On to wszystko ufnie przyjmował, choć nie brakowało mu codziennych spraw i walki z własnymi trudnościami i pokusami. Potrafił w swoim czasie przekształcać serce i życie tak wielu osób, gdyż udało się mu ukazać im miłosierną miłość Pana. Także w naszych czasach potrzebne jest podobne przepowiadanie i świadectwo prawdy miłości, ze Bóg jest miłością.
Módlmy się: Święty Janie Mario, dawałeś swoim parafianom nadzieję, ze twoje modlitwy, przyczynią się do spełnienia ich pragnień. Zawsze liczyłeś na bezgraniczne miłosierdzie Boże; ufałeś Bożej Opatrzności. Dodaj odwagi, abym ufał Bogu i nie zwątpił w Jego troskliwą opiekę nad światem i moim życiem.
Święty Kapłanie z Ars, modlę się dziś o ufność dla... (wymienić osobę).
,,Kiedy mówię do was o okropnym stanie duszy oziębłej, nie mam wcale na myśli ludzi, którzy żyją w grzechu śmiertelnym i nie chcą się z niego podnieść. Do oziębłych nie zaliczam też tych, którzy chcieliby należeć do Boga i do świata; którzy to korzą się przed swoim Stwórcą, to znów wyciągają ręce do świata. Na czym więc polega oziębłość w służbie Bożej?
Otóż dusza letnia nie umarła zupełnie w oczach Boga: jest w niej jeszcze wiara, nadzieja i miłość. Ale wiara bez gorliwości, nadzieja bez mocy i miłość bez ognia i zapału.
Osoba oziębła nie zastanawia się nad stanem swojej duszy, jest zadowolona ze wszystkich swoich spowiedzi, nie boi się dawniejszych grzechów. Na Mszę św. idzie z przyzwyczajenia, nie myśląc wiele o znaczeniu Najświętszej Ofiary.
Inne praktyki z byle powodu opuszcza. W kościele jest roztargniona, nie stara się o skupienie, postów nie zachowuje skrupulatnie. Stan oziębłości jest dużo bardziej niebezpieczny niż stan wielkiego grzesznika.
Wielki grzesznik, który opuszcza spowiedź wielkanocną i jest uwikłany w haniebne występki, od czasu do czasu jęczy jednak nad swoją moralną nędzą i z Bożą pomocą z czasem się z niej wydźwignie. A dusza obojętna jest z siebie zadowolona; zdaje się jej, że jest w przyjaźni z Bogiem, podczas gdy On patrzy na nią ze wstrętem i w końcu wyrzuci ją ze Swoich ust, czyli skaże na potępienie.
Ile to dusz zginęło w ten sposób, mój Boże! Jeżeli chcecie wydobyć się z oziębłości, przenoście się od czasu do czasu myślą pod bramy piekieł i posłuchajcie tam narzekania i jęków potępionych, którzy dlatego zginęli na wieki, że w sprawie zbawienia swojej duszy byli leniwi i oziębli. A potem wnieście się myślą ku niebu i patrzcie, na jaką chwałę zasłużyli Święci dlatego, że na świecie mężnie walczyli, zadając gwałt swoim namiętnościom.”
Święty Jan Maria Vianney miłując Boga miał także otwarte oczy na potrzeby bliźnich. Głosząc kazania o miłości Boga dostrzegał, ze i sam powinien miłować Go czyniąc miłosierdzie. Starał się pomoc każdemu, na ile tylko starczało mu czasu, sił i możliwości materialnych. Przy tym posiadał zdolności organizowania pomocy dobroczynnej. Duchową pomoc niósł pocieszając bliźnich, także podczas długich godzin w konfesjonale. Lecz także głosił prawdę o wielkim miłosierdziu Boga dzieląc się wszystkimi dobrami materialnymi, jakie posiadał.
Módlmy się: Święty Janie Mario, Twoja dobroczynność zachęca mnie do jeszcze większej miłości Boga, okazywanej bardziej przez czyny niż tylko przez słowa. Pomagaj mi kochać mojego bliźniego tak szczerze, jak to czynił Chrystus.
Święty Kapłanie z Ars - mam ufność w Twoim wstawiennictwie u Pana... (wymienić prośbę).
,,Dlaczego niekontrolowanie się przy jedzeniu i piciu prowadzi do złego?
Otóż dlatego, że ciało pożąda przeciw duchowi, dąży do jego zguby. Koniecznie zatem trzeba je umartwić - inaczej prędzej czy później wtrąci ono duszę do piekła.
Osoba, której zależy na zbawieniu duszy, każdego dnia umartwia się - choćby w małej rzeczy, jak w pokarmie, napoju czy odpoczynku… Jeśli więc, bracia drodzy, chcecie zachowywać czystość duszy to koniecznie musicie odmawiać czegoś swojemu ciału - inaczej poprowadzi was ono na potępienie…
Poprzez modlitwę obcujemy z Bogiem, Aniołami i Świętymi i uduchowiamy się. Nasze serce i umysł odrywają się powoli od stworzeń, zatapiają się w rzeczach wyższych i coraz bardziej kochają dobra niebieskie”.
Święty Jan Maria Vianney spoczywa we wspaniałym relikwiarzu, ufundowanym przez francuskich kapłanów. Ale to ziemskie wyróżnienie jest tylko bladym obrazem chwały, którą cieszy się on z Bogiem. Ja także pragnę podążać za nim, aż pewnego dnia spotkam się z nim w niebie. Słyszę, jak on mówił parafianom: " Powinieneś pracować i powinieneś walczyć na świecie ... Trzeba ofiarować Bogu każdą pracę, każdy krok, każdy nawet swój wypoczynek. Jak to pięknie, gdy się rzecz każdą czyni wspólnie z Bogiem! ... Jeśli pracujesz z Bogiem, On pracę twą błogosławi - wszystko będzie zapisane. ...Żyjmy tak, abyśmy mogli dobrze umierać".
Módlmy się: Święty Janie Mario, ty uczysz mnie wtedy pracować dla zbawienia mojej duszy, głosić dobre wieści i dawać dobry przykład, czynić dobro wokół mnie.
Święty Kapłanie z Ars - mam ufność w Twoje wstawiennictwo u Pana... (wymienić prośbę o zbawienie).
,,Wszystkie dobre uczynki razem wzięte nie są warte jednej Mszy świętej, bo tamte są dziełami ludzkimi, a Msza jest dziełem Bożym.
Nawet męczeństwa nie da się porównać z Mszą święta - jest ona bowiem ofiarą, jaką człowiek składa Bogu ze swojego życia, a Msza św. jest Ofiarą, jaką Bóg złożył z samego siebie człowiekowi, przelewając za niego krew…
Kapłan jest kimś bardzo wielkim, gdyby pojął swoje powołanie do końca umarłby… Sam Bóg jest mu posłuszny. Na słowa kapłana Chrystusa zstępuje z nieba i daje się zamknąć w małej hostii.
Ojciec nieustannie patrzy z nieba na ołtarz: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” [Mt 17,5a]. Wobec zasług tak wielkiej ofiary, Ojciec nie może Synowi niczego odmówić.
Gdybyśmy mieli wiarę, ujrzelibyśmy Boga w kapłanie, jak się widzi światło przez szybę, jak wino pomieszane z wodą.
Po konsekracji, kiedy trzymam w dłoniach Najświętsze Ciało Pana, jeśli przeżywam chwile zniechęcenia i myślę, że godny jestem tylko piekła, mówię w duszy: „Gdybym tylko mógł zabrać Go ze sobą do piekła, w Jego obecności czułbym się tam jak w raju! Mógłbym cierpieć tam przez całą wieczność, gdybym mógł przebywać tam razem z Jezusem. Wtedy jednak nie byłoby to już piekło, bo płomienie Bożej miłości prędko ugasiłyby ogień sprawiedliwości…
Po konsekracji Bóg jest z nami obecny, tak samo, jak jest obecny w niebie. Gdybyśmy w pełni zdawali sobie z tego sprawę, umarlibyśmy z miłości.
Pewien kapłan zaczynał wątpić, że jego słowa rzeczywiście sprowadzają Chrystusa na ołtarz; w tej samej chwili hostia, którą trzymał w dłoniach, zaczęła ociekać krwią wsiąkającą w korporał… Gdyby nam ktoś powiedział, że o tej godzinie jakiś zmarły ma powstać z grobu, zaraz byśmy tam pobiegli, żeby zobaczyć cud.
A czyż konsekracja, podczas której chleb i wino stają się Ciałem i Krwią samego Boga, nie jest o wiele większym cudem niż wskrzeszenie umarłego? Potrzeba przynajmniej kwadransa, żeby dobrze przygotować się do Mszy św. W tym czasie trzeba głębokiego uniżenia, jakiego Chrystus dokonuje w sakramencie Eucharystii; trzeba zrobić rachunek sumienia, gdyż aby dobrze przeżyć Mszę św. powinniśmy być w stanie łaski uświęcającej…
Gdybyśmy znali cenę ofiary Mszy św. albo raczej gdybyśmy mieli głębszą wiarę, uczestniczylibyśmy w niej z o wiele większą gorliwością.”
Święty Janie Mario Vianneyu,
który z miłości do Boga
niczego nie szukałeś
i niczego nie pragnąłeś
oprócz chwały Bożej
- wyproś mi łaskę,
abym za twoim wzorem
stał się prawdziwie wiernym
miłośnikiem Zbawiciela naszego,
Jezusa Chrystusa.
Wyproś mi łaskę,
o którą cię w tej nowennie usilnie błagam
(teraz przedstaw swoją prośbę)
Wyjednaj mi przebaczenie
wszystkich grzechów,
oderwanie się od każdego przywiązania,
które plami serce człowieka.
Wyproś mi ducha umartwienia i pokuty,
abym zasłużył na Boże miłosierdzie.
Przybądź mi z pomocą,
gdy pragnę gorliwiej pracować
nad własnym uświęceniem i zbawieniem.
Święty Janie Mario,
Orędowniku zawsze gotowy,
aby pomagać tym,
którzy uciekają się do ciebie,
módl się za mną.
Tobie polecam
tę ważną i pilną potrzebę,
licząc na skuteczność
twojego orędownictwa.
Amen.
Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
- Święta Maryjo, Matko Boża - módl się za nami.
- Święty Janie Mario Vianneyu - módl się za nami.
- obdarowany łaską od wczesnego dzieciństwa,
- wzorze synowskiego oddania,
- pobożny sługo Niepokalanego Serca Maryi,
- nieskalana lilio czystości,
- wierny naśladowco cierpień Chrystusa,
- głębio pokory,
- serafinie modlitwy,
- pełen czci wobec Najświętszego Sakramentu,
- żarliwy miłośniku świętego ubóstwa,
- oddany synu św. Franciszka z Asyżu,
- przykładny tercjarzu franciszkański,
- troskliwy przyjacielu ubogich,
- przeniknięty bojaźnią przed sądem Bożym,
- umocniony świętymi wizjami,
- dręczony przez złego ducha,
- doskonały wzorze cnoty kapłańskiej,
- pasterzu mocny i roztropny,
- rozpalony gorliwością,
- wierny towarzyszu chorych,
- niestrudzony katecheto,
- głoszący kazania w słowach pełnych ognia,
- mądry przewodniku dusz,
- szczególnie obdarowany duchem rady,
- oświecony światłem z nieba,
- postrachu szatana,
- współczujący w każdym nieszczęściu,
- opiekunie sierot,
- obdarowany łaską czynienia cudów,
- który jednałeś wielu grzeszników z Bogiem,
- który utwierdzałeś wielu sprawiedliwych na drodze łaski,
- który zasmakowałeś słodyczy śmierci,
- który radujesz się teraz chwałą nieba,
- który niesiesz radość tym, którzy cię wzywają,
- niebieski patronie proboszczów,
- wzorze i patronie kierowników duchowych,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
K. Módl się za nami św. Janie Mario Vianneyu.
W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
Módlmy się:
Wszechmogący i miłosierny Boże, Ty obdarzyłeś św. Jana Marię godną podziwu gorliwością apostolską, † spraw, abyśmy za jego przykładem i wstawiennictwem * przez chrześcijańską miłość zyskiwali dusze braci dla Ciebie i razem z nimi osiągnęli wieczną chwałę. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.